W Biblii znajdujemy praktyczne rady, które mogą nam w tym pomóc. 1. Co Biblia mówi na temat pracy? Bóg chce, żeby praca sprawiała nam przyjemność. W Biblii czytamy, że „dla człowieka nie ma nic lepszego, niż () czerpać zadowolenie ze swojej ciężkiej pracy” ( Kaznodziei 2:24 ). Jehowa jest pracowity.
Ojcze, odmawiając Ojcze nasz, mówimy: „przyjdź Królestwo Twoje”. Tylko że po lekturze Apokalipsy można się nieco przestraszyć tego przyjścia. Ten lęk na pewno jest niesłuszny. Z jednej strony rzeczywiście mówi się, zwracając uwagę na katastrofy, które nas spotykają, że żyjemy w czasach apokaliptycznych, ale z drugiej strony — te wszystkie okropności ukazane w Apokalipsie trzeba sobie odpowiednio przetłumaczyć. Gatunek literacki, jakim jest apokalipsa, nie dopuszcza dosłowności, tymczasem większość ludzi chce ją tak właśnie czytać. Trzeba również pamiętać, w jakich warunkach powstawała ta księga i na czym zależało św. Janowi, kiedy wybrał akurat ten gatunek literacki, a nie inny, żeby przedstawić swoje orędzie. To znaczy, że nie zrozumiemy Apokalipsy bez uchwycenia historycznego kontekstu, w którym ona została napisana? Rzeczywiście, pod koniec I w. w Cesarstwie Rzymskim miały miejsce prześladowania chrześcijan. Dotknęły one także św. Jana. Był za stary, żeby go skazać na śmierć, więc cezar Domicjan ograniczył się do wygnania go na wyspę Patmos. Jan, będący ostatnim żyjącym Apostołem, pełnił dotąd rolę — dzisiaj powiedzielibyśmy — metropolity. Z wygnania chciał wpłynąć na Kościół w Azji Mniejszej. Na Patmos otrzymał też wizje, które potem spisał. Co ważne, ich celem wcale nie było straszenie ludzi, ale podtrzymywanie w nadziei prześladowanych chrześcijan. „Wiem, że wam jest ciężko, przeżywacie trudne chwile, ale pamiętajcie: Chrystus jest z wami, spotka was nagroda, a zło zostanie ukarane” — takie jest mniej więcej przesłanie Apokalipsy. Czyli pierwsi chrześcijanie odczytywali ją zupełnie inaczej niż my. Wystarczy przeczytać obydwa listy św. Pawła do Tesaloniczan i od razu widać, że perspektywa Paruzji była wtedy inna: Nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa (1Tes 5, 9). Pierwsi chrześcijanie spodziewali się, że dzień sądu nadejdzie lada moment. Paweł przestrzegał przed takim podejściem: prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański (2 Tes 2, 2). Po śmierci św. Jana, kiedy jego uczniowie zobaczyli, że zapowiadana Paruzja nie nadchodzi, szybko zdali sobie sprawę, że nie można Apokalipsy brać dosłownie. To znaczy, że proroctwa się nie spełniają? Niektóre z biblijnych proroctw spełniły się już za ich czasów. Na przykład w Ewangelii św. Marka Jezus tak zapowiada koniec świata, że nie sposób oddzielić go od zapowiedzi zburzenia Jerozolimy w 70 r. (Mk 13, 14-23). W tym wypadku skończył się pewien świat, ale jeszcze nie cały. To rozróżnienie musimy mieć ciągle na oku. Dzisiaj też pojawiają się zdarzenia o typie apokaliptycznym, ale to nie znaczy, że ostatecznym. Czas jest bliski (por. Ap 1, 3), tyle że dla Pana Boga słowo „bliski” znaczy zupełnie coś innego niż dla nas. To wyrażenie oznacza, że dla Niego te sprawy już są postanowione i spełnią się niezawodnie. Ale czy kataklizmy, których jesteśmy świadkami: huragany, trzęsienia ziemi, tsunami, nie są oznakami zbliżającego się końca świata? Wielu ludzi tak je postrzega. Są, ale niekoniecznie rychłego. Ludzie często trafnie je odczytują jako znak od Boga, jest to bowiem rodzaj Bożego wołania o opamiętanie. Ale to wcale nie znaczy, że już zbliża się dosłownie koniec świata. Ludzie żyją tak, że trzeba ich upominać językiem mocnym, zarówno językiem zdarzeń, jak i słów, jak to ma miejsce np. w Apokalipsie. Czy to napominanie musi być aż tak drastyczne? Przecież Bóg jest Miłością. Zgoda, Bóg jest Miłością, nie zamierzam tego zakwestionować. Tylko że w Bogu miłość i sprawiedliwość są tym samym. Nie rozumiemy tego, bo są to dla nas rzeczy niepojęte, ale tak jest. Św. Bernard z Clairvaux mówił: „Całuj obie stopy ukrzyżowanego Zbawiciela, z których jedna oznacza miłosierdzie a druga sprawiedliwość”. Obie stopy — piękna synteza. I nie wolno przesładzać obrazu Serca Jezusowego, bo obok słów pocieszenia, są też inne: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny (Mt 25, 41). To też są słowa Jezusa. Nie można jednostronnie brać pewnych rzeczy, bo wtedy rozminiemy się z prawdą. Człowiek na dobrą sprawę nie wie, co to grzech, jaka to straszna rzeczywistość, skoro Ojciec Niebieski chciał, żeby grzech był właśnie przez Jego Syna w tak okrutny sposób odpokutowany. Te klęski są wołaniem do każdego z nas: „Opamiętaj się, bo do czegoś innego jesteś przeznaczony. Sam nie wiesz, czym jest grzech, i dlatego muszę ci to powiedzieć”. Apokalipsa ilustruje, jak dalece grzech przeszkadza nam w tym, aby miłość Boga mogła nami całkowicie owładnąć. Jednakże, jak mówiłem, te kataklizmy wcale nie oznaczają, że możemy się spodziewać prędkiego ostatecznego przyjścia Chrystusa. Skąd takie przekonanie, Ojcze Profesorze? Ciągle jeszcze nie dokonało się na przykład zapowiadane powszechne nawrócenie Żydów (Rz 11, 26) i nie sądzę, żebyśmy w najbliższym czasie mogli się tego spodziewać. Ale jest spełniona inna zapowiedź końca: Ewangelia jest głoszona na wszystkich krańcach ziemi. Rzeczywiście, niektóre zapowiedzi są już częściowo zrealizowane. I w praktyce niewiele jest zakątków ziemi, gdzie Ewangelia nie była słyszana, ale jednak są takie miejsca. Ostatnio czytamy w naszym klasztorze, podczas posiłków książkę Marka Koprowskiego pt. „Za Bajkałem”. Autor, człowiek świecki, który zjeździł Syberię, Kamczatkę i Sachalin, opisuje, jak w tych rejonach wygląda głoszenie Słowa Bożego. Tu i ówdzie Ewangelia jeszcze nie dotarła. Powiedział Ojciec, że Apokalipsy w żadnym wypadku nie wolno brać dosłownie. Ale czy te zapowiedzi kar i plag należy rozumieć jedynie jako symbole? Pamiętam, że po katastrofie w elektrowni atomowej w Czernobylu pojawiły się głosy, że wydarzenie to zostało zapowiedziane w Apokalipsie. Słowo „czernobyl” można ponoć przetłumaczyć jako „piołun”, a tak nazywa się jedna z gwiazd, spadających na ziemię, o czym mówi 11 wers. w 8 rozdz. Apokalipsy. Bo to słowo rzeczywiście znaczy „piołun”. Więc niektórzy stwierdzili: „Patrzcie, sprawdziło się dokładnie”. Był nawet jeden naukowiec, niemiecki fizyk, który napisał książkę mówiącą o tym, do jakiego stopnia Apokalipsa realizuje się na naszych oczach. Niektórzy uczeni zajęli wobec jego książki bardzo krytyczne stanowisko, ale trzeba przyznać, że ten świecki człowiek, katolik, potrafił umiejętnie połączyć pewne fakty. Wolno myśleć tak jak on, ale Kościół się w tej kwestii nie wypowiedział. Moim zdaniem, trzeba zgrabnie połączyć jedno i drugie. Apokalipsa to opisana w symbolicznej szacie rzeczywistość duchowa. Rzeczywistość duchowa — a czy można powiedzieć, że także rzeczywistość historyczna? Oczywiście że tak. Na przykład słynne tysiącletnie panowanie Chrystusa (Ap 20, 1-6). Są dwie interpretacje tego fragmentu, obie pełnoprawne. Pierwsza mówi, że tysiąc lat to nie jest czasokres, tylko pewien aspekt życia Kościoła; druga — że przed samym końcem świata będzie jakiś wyjątkowo szczęśliwy okres w jego dziejach, a po nim nastąpi ostateczna walka z szatanem, jego przegrana i Sąd Ostateczny. Jedno i drugie jest możliwe. Ja jestem zwolennikiem tej pierwszej interpretacji. Millennium istnieje cały czas od powstania Kościoła. Ono istnieje dla tych, którzy polegają tylko na Bogu, dla nich życie jest już królowaniem z Chrystusem na ziemi. Dla nich „przyjdź Królestwo Twoje” oznacza nic innego jak łagodne przejście stąd — tam. I wówczas obraz Niebiańskiej Jerozolimy, ukazany na końcu w Apokalipsie, to po prostu nasza praca nad Kościołem. Bo za tą socjologiczną, widzialną fasadą Kościoła buduje się Nowe Jeruzalem, i każdy z nas, choć nie jest pewny w jakim stopniu, ale to przyszłe Jeruzalem tworzy. Apokalipsa z tymi optymistycznymi wizjami ma nam tutaj bardzo dużo do powiedzenia: mamy być radosnymi budowniczymi przyszłej rzeczywistości, która już tu się zaczyna i nigdy się nie skończy. My, ochrzczeni, już jesteśmy obywatelami Królestwa Bożego. Każdy z nas ma w ręku „bilet do nieba”, ale najważniejsze, żeby go nie stracił. Słowa „przyjdź Królestwo Twoje” tracą w tej perspektywie negatywne skojarzenia. Jak ta Niebiańska Jerozolima będzie wyglądała? Św. Jan opisuje ją bardzo barwnie. Tak, tyle że znów nie należy tych opisów brać dosłownie. Te bogactwa, drogie kamienie, to nic innego jak symbol: tak cenne rzeczy, jakimi są na ziemi dla wielu klejnoty, będą dla nas — w wymiarze duchowym — nieustanną rzeczywistością. Pan Jezus zawsze był bardzo powściągliwy, kiedy mówił o szczęściu, które na nas tam czeka. Pozostawił takie wyrażenia, jak „dom Ojca”, „przy Moim stole” — bardzo skąpe opisy. Apokalipsa mówi troszkę więcej, ale też niewiele. Jej końcowe fragmenty, które poruszają ten temat, zostały niestety źle zredagowane przez uczniów św. Jana. Są tam dwie wizje niebiańskiej Jerozolimy. „Jeruzalem czasów mesjańskich”, która pojawia się jako druga, jest tak naprawdę wprowadzeniem, a początek rozdz. 21. „Nowe stworzenie — Jeruzalem Niebiańskie” to — krótko mówiąc — sedno, wizja nowego nieba i nowej ziemi, przyszłości, która nas czeka. I to trzeba, oczywiście symbolicznie, ale jednak odbierać jako rzeczywistość. Tak będzie: przemieniony kosmos, przemieniona ziemia. Co to znaczy „przemieniona ziemia”? Jan pisze: I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma (Ap 21, 1). Morze (które chyba powinno być tu pisane z dużej litery) jest symbolem chaosu, zagrożenia. Apostoł mówi przez ten fragment, że w Nowej Jerozolimie nie będzie groziło człowiekowi żadne zagrożenie. Inny opis, mówiący o zstępującym z nieba Mieście, przystrojonym w różnorakiego rodzaju klejnoty, niczym oblubienica dla swojego męża (por. Ap 21, 2b), oznacza po prostu Lud Boży, złożony z wszystkich ludzi, a nie tylko z jednej rasy. To nowe Zgromadzenie jako całość jest Oblubienicą Chrystusa. To są nasze interpretacje, ale pamiętajmy: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co jest dla nas przygotowane. Zaufajmy Bogu. Będzie tak, jak sobie tego nawet nie wyobrażamy... W tej Nowej Jerozolimie, co ciekawe, Jan nie zauważył świątyni, kościoła. Świątynia jest znakiem opiekuńczej Obecności Boga, więc tak długo jest nam potrzebna, jak długo człowiek potrzebuje się w niej schronić, jak długo istnieje niebezpieczeństwo. W Niebiańskim Jeruzalem niebezpieczeństwa już nie będzie, a Bóg będzie wszystkim we wszystkich (1 Kor 15, 28), On sam będzie Świątynią, więc ona w dawnej postaci nie jest potrzebna. Ale żeby zamieszkać w Nowym Jeruzalem, trzeba najpierw przejść pozytywnie przez Sąd Ostateczny. Jak on będzie wyglądał? Podczas Sądu Ostatecznego Pan Bóg pokaże, wobec wszystkich ludzi wszystkich czasów, że miał rację — po prostu. W powszechnej świadomości Sąd Ostateczny będzie wyglądał tak jak na obrazach Hansa Memlinga czy fresku Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej — groźny Sędzia stanowczym ruchem rozdziela zbawionych od potępionych... To są obrazy jednostronne, niepełne. W Apokalipsie jako Sędzia ostateczny pojawia się Syn Człowieczy. Obraz ten stanowi ostatni z trzech wątków mesjanizmu biblijnego. Pierwszy to wątek królewski — to, co Dawid usłyszał od Natana: wspaniała przyszłość dynastii Dawidowej (2 Sm 7, 13). Pojawia się on też przy Zwiastowaniu, kiedy Anioł mówi do Maryi: Pan Bóg da Mu tron jego praojca Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca (Łk 1, 32 n). Drugi wątek stanowią cztery pieśni o Słudze Jahwe z księgi Izajasza — Mesjasz cierpiący. A trzeci — to właśnie Mesjasz transcendentny, Syn Człowieczy na obłokach niebieskich z proroctwa Daniela i Apokalipsy. Z tych trzech wątków splata się jeden jakby sznur, tworzący pełny mesjanizm biblijny. I dopiero wtedy, kiedy wszystkie wątki razem się zejdą, mamy do czynienia z prawdziwą eschatologią i prawdziwym sądem. Czy akcent położony na trzeci wątek mesjański — Syna Człowieczego — ma tutaj jakieś znaczenie? W Ewangelii według św. Jana jest następujące zdanie: [Bóg] przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym (J 5, 27). Wyrażenie „ponieważ jest Synem Człowieczym” ma — jak to często u Jana bywa — dwie płaszczyzny. Pierwsza — realizacja mesjańskich wątków Syna Człowieczego, a druga płaszczyzna, psychologiczna, wskazuje, że Jezus jako Człowiek zna nas od wewnątrz, naszym sędzią będzie zatem Ten, który jako Człowiek zna nas lepiej. Potwierdzenie tego znajduje się w Liście do Hebrajczyków: A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa z tego, co wycierpiał (Hbr 5, 8). Czego Bóg miałby się nauczyć? Bóg niczego, ale człowiek tak. I Człowiek-Jezus przez swoje doświadczenia nabył świadomość tego — jak pisał Tomasz z Akwinu — „jak ciężko jest słuchać” Boga. O tym mówi też scena w Ogrójcu, kiedy Jezus wyraźnie prosi o oddalenie Męki. W teologii pojawia się teza, że to my sami będziemy siebie osądzać, a Chrystus ten wyrok zatwierdzi. O tym mówi 12. rozdz. Ewangelii Jana: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sadzić w dniu ostatecznym (J 12, 48). Czyli sąd, nawet ten szczegółowy, będzie wyglądał mniej więcej tak: staniemy przed Panem, a On powie: „Ja ci powiedziałem to i to, a ty teraz popatrz na swoje życie i powiedz, jak wygląda twój bilans”. W obliczu doskonałości Boga zobaczymy swoją niedoskonałość. Nie należy tutaj zapominać, że Apokalipsa mówi nie tylko o sądzie na końcu czasów, ale też o tzw. indywidualnej Paruzji, o tym, że na każdego z nas przyjdzie koniec świata w godzinie śmierci. W praktyce nasz ziemski świat wówczas się skończy. Dlatego Apokalipsę warto też czytać jako rodzaj lektury rekolekcyjnej, która ma nas przygotować na dobrą śmierć Jak wygląda relacja między Apokalipsą a objawieniami maryjnymi? Przesłanie niektórych z nich jest bardzo podobne do wizji z Objawienia św. Jana. Czy można szukać między nimi jakichś analogii? Wolno to robić, ale to wcale nie znaczy, że objawienia maryjne są realizacją tej księgi Pisma Świętego. Opowiem tu moją rozmowę z Janem Pawłem II. Kilka lat temu siedzieliśmy tylko we dwóch w jego prywatnej bibliotece. To było tuż przed podróżą Papieża do Fatimy. Sam rozpoczął rozmowę. Powiedział: „Zaraz lecę do Fatimy, i tam będę musiał powiedzieć, co to znaczy, że Kościół zatwierdza objawienie prywatne. A znaczy to tylko tyle, że w tym objawieniu nic się nie sprzeciwia Objawieniu Bożemu, obowiązującemu w Kościele”. To znaczy tylko tyle, a szczegółów wcale nie trzeba brać pod uwagę. Nie są one na tym samym poziomie objawienia. Ojcze, a czy mamy jakiś wpływ na to, kiedy nastąpi koniec świata? Oczywiście że tak. W Piśmie Świętym jest fragment, który dokładnie o tym mówi. Jego autorem jest św. Piotr: „przez świętość postępowania i pobożność staracie się przyspieszyć przyjście Pana naszego” (por. 2P 3, 12). Nasze dążenie do świętości przybliża przyjście Chrystusa. o. Augustyn Jankowski, benedyktyn z Tyńca, biblista, profesor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, redaktor naukowy Biblii Tysiąclecia, autor wielu książek teologicznych opr. aw/aw Copyright © by Miesięcznik List 11/2005
Co więcej, Wielki Nakaz Misyjny, o którym mowa w Ewangelii Mateusza 28:19-20, pozostaje potężnym przypomnieniem o znaczeniu misji dla dzisiejszych wierzących. Przyjmując to polecenie i starając się żyć zgodnie z jego zasadami w praktyczny sposób, możemy wywrzeć znaczący wpływ na świat i przynieść chwałę Bogu.
Koniec świata już się zaczął i na naszych oczach wystartowała... Apokalipsa. Biblia mówi jasno, chociaż niewiele osób zwraca uwagę na ten zapis. Gdybyśmy byli bardziej uważni, wiele by nam to pomogło. No to teraz czas na złe wieści. Koniec świata wystartował... Od początku pandemii koronawirusa, która trwa już... DWA LATA, wszystkie znaki na niebie i ziemi dają nam do myślenia, że nasze chwile na tej planecie są już policzone. Niepokojący klimat potęguje tajemniczy zapis z Biblii i ostatnie, dziwne wydarzenia w Europie. Koniec świata już się rozpocząłCzęsto słyszymy teraz o nienaturalnych zjawiskach, czy to pogodowych, czy metafizycznych. Jak się okazuje, takie właśnie rzeczy będą poprzedzać nadejście Sądu Ostatecznego, którego nikt z nas nie uniknie. Być może Omikron to wcale nie najgorsze, co nas spotkało... Choć marna to temu Paryżanie obserwowali na niebie nienaturalny, pomarańczowy kolor i niektórzy skarżyli się na czucie zapachu siarki. Niestety, wydarzenia takie są niesamowicie podobne do tego, co opisał św. Jan w Apokalipsie. Czyżby Paryż stał się miejscem, w którym koniec świata przybrał najbardziej realny kształt? I tak ujrzałem w widzeniu konie i tych, co na nich siedzieli, mających pancerze barwy ognia, hiacyntu i siarki. A głowy koni jak głowy lwów, a z pysków ich wychodzi ogień, dym i siarka. Od tych trzech plag została zabita trzecia część ludzi, od ognia, dymu i siarki, wychodzących z ich pysków. Moc bowiem koni jest w ich pyskach i w ich ogonach, bo ich ogony – podobne do węży - głosi zapis. Kolejny fragment bezpośrednio można powiązać z dziwnym wydarzeniem w Paryżu. Wyszli oni na powierzchnię ziemi i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane; a zstąpił ogień od Boga z nieba i pochłonął ich. A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków - czytamy w nigdy nie zwiastuje niczego dobrego... Co ci jest, proszę, że całe wylegasz na taraso dachów, 2 o pełne zgiełku, miasto wrzaskliwe, stolico rozbawiona? Twoi zabici nie legli od miecza ani nie zginęli na wojnie. 3 Wodzowie twoi wszyscy razem uciekli, wzięci są do niewoli bez użycia łuku. Waleczni twoi wszyscy razem związani, [choć] uszli daleko. Pytanie Odpowiedź Wielu ludzi popełnia błąd wierząc, że Biblia mówi: „Nie zabijaj” i starają się odnieść to przykazanie do wojny. Ale Biblia tak naprawdę mówi: „Nie powinieneś mordować” (Ks. Rodzaju 20:13). Hebrajskie słowo znaczy dosłownie “z premedytacją, zaplanowane zabicie innej osoby w złej woli”. Bóg wiele razy kazał Izraelitom iść na wojnę z innymi narodami (1 Ks. Samuela 15:3; Ks. Jozuego 4:13). Bóg ustanowił karę śmieci za wiele przestępstw (Ks. Wyjścia 21:12; 21:15; 22:19; Ks. Kapłańska 20:11). Tak więc, Bóg nie jest przeciwko zabijaniu w każdych okolicznościach, ale raczej przeciwko morderstwu. Wojna nigdy nie jest dobrą rzeczą, ale czasami jest czymś potrzebnym. W świecie wypełnionym grzesznymi ludźmi (List do Rzymian 3:10-18) wojna jest nieunikniona. Czasami, jedynym sposobem powstrzymania grzesznych ludzi przed czynieniem wielkiego zła jest pójście z nimi na wojnę. Wojna jest rzeczą okropną! Wojna jest zawsze rezultatem grzechu (List do Rzymian 3:10-18). W Starym Testamencie Bóg nakazał Izraelitom: „Pomścij Izraelitów na Madianitach.” (Ks. Liczb 31:2). Zobacz również „Tylko w miastach należących do narodów, które ci daje Pan, twój Bóg, jako dziedzictwo, niczego nie zostawisz przy życiu. Gdyż klątwą obłożysz Chetytę, Amorytę, Kananejczyka, Peryzzytę, Chiwwitę i Jebusytę, jak ci rozkazał Pan, Bóg twój”. Księga Wyjścia 17:16 podaje: „gdyż mówił: Ponieważ podniósł rękę na tron Pana, dlatego trwa wojna Pana z Amalekitą z pokolenia w pokolenie.” Również w 1 Księdze Samuela 15:18 „Pan wysłał cię w drogę i nakazał: Obłożysz klątwą tych występnych Amalekitów, będziesz z nimi walczył, aż ich zniszczysz.” Tak więc, oczywiście Bóg nie jest przeciwko każdej wojnie. Jezus jest zawsze w doskonałej zgodzie z Ojcem (Ew. Jana 10:30), tak więc nie możemy twierdzić, że wojna była wolą Bożą tylko w Starym Testamencie. Bóg się nie zmienia (Ks. Malachiasza 3:6; List Jakuba 1:17). Powtórne przyjście Jezusa jest również niezwykle gwałtowne. Apokalipsa 19:11-21 stwierdza: „Potem ujrzałem niebo otwarte: i oto - biały koń, a Ten, co na nim siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym, oto ze sprawiedliwością sądzi i walczy. Oczy Jego jak płomień ognia, a wiele diademów na Jego głowie. Ma wypisane imię, którego nikt nie zna prócz Niego. Odziany jest w szatę we krwi skąpaną, a imię Jego nazwano: Słowo Boga. A wojska, które są w niebie, towarzyszyły Mu na białych koniach - wszyscy odziani w biały, czysty bisior. A z Jego ust wychodzi ostry miecz, by nim uderzyć narody: On paść je będzie rózgą żelazną i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu wszechmocnego Boga. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW PAN PANÓW. I ujrzałem innego anioła stojącego w słońcu: I zawołał głosem donośnym do wszystkich ptaków lecących środkiem nieba: Pójdźcie, zgromadźcie się na wielką ucztę Boga, aby zjeść trupy królów, trupy wodzów i trupy mocarzy, trupy koni i tych, co ich dosiadają, trupy wszystkich - wolnych i niewolników, małych i wielkich! I ujrzałem Bestię i królów ziemi, i wojska ich zebrane po to, by stoczyć bój z Siedzącym na koniu i z Jego wojskiem. I pochwycono Bestię, a z nią Fałszywego Proroka, co czynił wobec niej znaki, którymi zwiódł tych, co wzięli znamię Bestii i oddawali pokłon jej obrazowi. Oboje żywcem wrzuceni zostali do ognistego jeziora, gorejącego siarką. A inni zostali zabici mieczem Siedzącego na koniu, [mieczem], który wyszedł z ust Jego. Wszystkie zaś ptaki najadły się ciał ich do syta.” Jest błędem twierdzenie, że Bóg nigdy nie pochwala wojny. Jezus nie jest pacyfistą. W świecie wypełnionym złymi ludźmi, czasami wojna jest nieunikniona, aby zapobiec nawet większemu złu. Jeśli Hitler nie zostałby pokonany w czasie II Wojny Światowej ile jeszcze milionów Żydów zostaloby zabitych? Jeśli Wojna Domowa (St. Zjednoczone) nie zostałaby stoczona ilu jeszcze afrykańskich amerykanów musiałoby cierpieć jako niewolnicy? Musimy zawsze pamiętać o tym, by bazować w naszych wierzeniach na Biblii a nie na naszych emocjach (2 List do Tymoteusza 3:16-17). Księga Koheleta 3:8 podaje “jest… czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.”. W świecie wypełnionym grzechem, nienawiścią i złem (List do Rzymian 3:10-18), wojna jest nieunikniona. Niektóre wojny są bardziej „sprawiedliwe” niż inne, ale wszystkie wojny są ostatecznie rezultatem grzechu. Chrześcijanie nie powinni pragnąć wojny, ale również nie powinni oponować przeciwko organom rządzącym, które Bóg ustanowił i nadał im autorytet ponad nimi (List do Rzymian 13:1-4; 1 List Piotra 2:17). Najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić w czasie wojny to modlić się o Bożą mądrość dla naszych rządzących, modlić się o bezpieczeństwo dla naszej armii, modlić o w szybkie rozwiązanie konfliktu oraz modlić się o jak najmniejsze straty – po obu stronach konfliktu (List do Filipian 4:6-7). English Powrót na polską stronę główną Co mówi Biblia na temat wojny? Ponieważ dźgacze w plecy ukrywają swoją wrogość, musimy zapomnieć o pochlebstwach, aby rozpoznać autentyczny charakter ludzi. Ponadto powinniśmy unikać siania niezgody i słuchania oszczerstw, co Przysłowia 16: 28 nazywa „szeptem, który oddziela najlepszych przyjaciół”. Księga Przysłów wyraźnie ostrzega przed typem

Podczas audiencji w Watykanie dla Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan papież stwierdził: Zanim jeszcze zakończył się kryzys sanitarny, cały świat stanął wobec konieczności zmierzenia się z nowym tragicznym wyzwaniem - trwającą wojną na Ukrainie. Trzecia wojna światowa "w kawałkach" Po zakończeniu drugiej wojny światowej nie brakowało regionalnych wojen i to dlatego często mówiłem o trzeciej wojnie światowej w kawałkach, rozsianej trochę wszędzie - dodał. Następnie zauważył: Pomyślmy o Rwandzie 25 lat temu, o Birmie. Ale one są daleko, nie widzimy ich. Ta dzisiejsza jest blisko i sprawia, że reagujemy. Ta wojna, okrutna i bezsensowna, ma większy wymiar i zagraża całemu światu, nie może nie przemówić do sumienia każdego chrześcijanina i każdego Kościoła - oświadczył Franciszek. Co zrobiły Kościoły... Wyraził przekonanie, że należy zastanowić się, co zrobiły Kościoły i co mogą zrobić, by przyczynić się do rozwoju "wspólnoty światowej" w duchu braterstwa i przyjaźni społecznej. Dzisiaj, w obliczu barbarzyństw wojny, należy podsycać pragnienie jedności - wskazał papież. Jego zdaniem "lekceważenie podziałów między chrześcijanami, z przyzwyczajenia czy rezygnacji, oznacza zatruwanie serc, które użyźnia teren pod konflikty". Franciszek zaapelował o głoszenie "Ewangelii pokoju, która rozbraja serca". Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję

Biblia nie zakazuje wprost grzybów, ale wzywa chrześcijan do mądrości w obszarach chrześcijańskiej wolności. Mając czujny umysł podporządkowany prawdzie Bożej, możemy wiernie naśladować Jezusa we wszystkich dziedzinach życia. Kluczowe wnioski na temat tego, co Biblia mówi o grzybach Mroczna przepowiednia ojca Pio o III wojnie światowej. Czy właśnie zaczyna się spałniać? Pio z Pietrelciny, znany jako Święty Ojciec Pio, urodził się 25 maja 1887 w Pietrelcinie. Jako 15-latek wstąpił do zakonu kapucynów i został Pio jest przede wszystkim znany ze swoich stygmatów, których doświadczał przez 50 lat. Przypisuje mu się również wiele cudów, liczne uzdrowienia, lewitacje, a nawet bilokacje (możliwość jednoczesnego przebywania w dwóch różnych miejscach).Przepowiednie ojca PioWłoski zakonnik miał też zdolność przepowiadania przyszłości, a większość jego przepowiedni mrozi krew w żyłach. Święty jak spore grono jasnowidzących był zdania, że świat nawiedzi III wojna światową, która stanie się przyczyną zagłady ludzkości i końca znanego nam świata. 15 stycznia 1957 roku słynny zakonnik doznał objawienia, w którym Jezus Chrystus przekazał mu, co czeka ludzkość w najbliższym czasie: Ziemia będzie drżeć wskutek niezwykle silnych wstrząsów. Pioruny i błyskawice z ognistych chmur będą zapalać i obracać w pył wszystko, co było związane z grzechem i było nim zniewolone lub przezeń zagrożone. Wszystko to zostanie zniszczone. Powietrze będzie przesycone gryzącymi gazami. Duszące opary oraz uderzenia trąb powietrznych zaczną niszczyć wszystko. Najwspanialsze budowle legną w gruzach. Zgodnie z przepowiednią, zbrojny konflikt miałby wybuchnąć nocą na południu Europy. Koniec świata nastąpi w mroźną, zimową noc, kiedy to błyskawice z ognistych chmur będą wszystko podpalać i obracać w III wojny światowejWłoski kapucyn wieszczył wybuch ostatecznego konfliktu o globalnym zasięgu, który będzie gorszy od I i II wojny światowej. W jedną noc zginie więcej ludzi niż w latach 1914-1918 i 1939-1945. Całej ludzkości grozi niebezpieczeństwo. Niebo czekało długo i ostrzegało, ale ludzie się tym nie przejmują. Gdy będzie za późno, wyłoni się duży głaz z nocnej mgły. Nocą nagle, bez wypowiedzenia, rozpocznie się wojna. Z południa przylecą czarne i szare ptaki z taką potęgą, że zmienią widok nieba i ziemi. Czołgi będą miażdżyć domy z ludźmi, z których zwisać będą martwe, zwęglone twarze. - twierdził Pio: Przepowiednia dotyczącą PolskiWedług słów Ojca Pio czas ostateczny będzie trwał trzy dni. Z chmur powstaną orkany ognistych strumieni padających na całą ziemię. Niepogody, burze, pioruny, powodzie, trzęsienia ziemi będą jedne po drugich następować w różnych krajach. Nieustannie będzie padać deszcz ognisty. (...) Kto spojrzy w kierunku zniszczeń wojennych, umrze, bo jego serce nie wytrzyma tak straszliwych widoków. Jednak jak twierdził Ojciec Pio nie wszystkie miejsca na Ziemi będą zniszczone w równym stopniu a "wszystkie złe sygnały przesyłane dziś na ziemię ze świata nadprzyrodzonego nie dotyczą Polski". Prócz naszego kraju będą inne obszary względnego spokoju, gdzie będzie można się schronić. Oszczędzony zostanie także Wiedeń, Augsburg, Reisten i kraje na południe od wizji słynnego stygmatyka wynika, że Szatan nie będzie w stanie ostatecznie zatriumfować na Ziemi a "Aniołowie, którzy przybędą z Nieba, osłonią Ziemię duchem pokoju".Zobacz również: Straszna przepowiednia Jeane Dixon. Co nas czeka w 2020 roku?
5. Maryja, matka Pana Jezusa (oraz na pewno część Jego ziemskiej rodziny) uwierzyła w Niego i była Jego uczniami. Trwali oni z innymi uczniami w społeczności po Jego Zmartwychwstaniu. 6. Pan Jezus na kartach biblii zwraca się do Maryi dwukrotnie, w obu przypadkach mówi do niej „kobieto” (lub niewiasto).
W Biblii odnaleźć można ustępy, które dla ufologów brzmią w zasadzie jednoznacznie O kosmitach mówić ma Księga Rodzaju oraz Księga Henocha Fragmenty mają potwierdzać teorię o tzw. starożytnych astronautach Zwolennicy teorii o starożytnych kosmitach uznają to za sztandarowy dowód na to, że bogowie-dobroczyńcy przybyli do nas z innej planety. Jedną z wielu zagadek Księgi Rodzaju (gr. Genesis) - pierwszego i najbardziej enigmatycznego rozdziału Tory i Starego Testamentu są istoty zwane "synami Boga", które miały pojawić się między ludźmi i dać początek pokoleniu olbrzymów zwanych w tradycji hebrajskiej nefilim ("upadli"). "A kiedy ludzie zaczęli mnożyć się na ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie jakie im się tylko podobały. (…) A w owych czasach byli na ziemi giganci, a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze mający sławę w dawnych czasach" - mówi księga. Kim byli owi nadludzie i ich ojcowie? To pytanie studiujący Pismo zadają sobie od wieków. Najwyższy i jedyny Bóg - Elohim nie może przecież mieć dzieci! Jak to możliwe, by na samym początku świętej księgi judaizmu pojawiło się coś, co brzmi jak jawna herezja? Według dawnych, jak i obecnych interpretatorów "synowie Boga" (bene elohim) to określenie dzieci Seta - trzeciego syna Adama i Ewy, przodków Narodu Wybranego. Jednak w kabale (żydowskiej tradycji mistycznej i ezoterycznej) są oni zaliczani w poczet istot anielskich. Z kolei termin "nefilim" pojawia się w Starym Testamencie jeszcze kilkukrotnie, w Księdze Liczb, gdzie mowa jest o Anakitach - potomkach olbrzymów, którzy przetrwali potop i których Izraelici napotkali na swej drodze do Kanaanu. Zwiadowcy, którzy natknęli się na Anakitów, składając raport Mojżeszowi i Aronowi wspominali, że byli oni tak wyrośnięci, iż Żydzi "byli w ich oczach niczym szarańcza". Skąd wzięły się owe przekazy? I czy w tradycji żydowskiej na temat "potomstwa Boga" zachowało się coś więcej? Nahum M. Sarna (zm. 2005) - wybitny biblista był zdania, że historia synów Boga była dłuższa i być może krążyła w wersji ustnej. Niewykluczone, że spisano ją dopiero w postaci Księgi Henocha opowiadającej o aniołach, którzy osiedli wśród ludzi, płodząc pokolenie barbarzyńskich nefilim, które potem pustoszyło Ziemię. Nim jednak do tego doszło aniołowie stali się nauczycielami i dobrodziejami ludzkości. Dla zwolenników teorii o starożytnych astronautach jest to wręcz jawny dowód na to, iż cywilizacja przyleciała na Ziemię z kosmosu. Dzieje upadłych aniołów Treść Księgi Henocha rzeczywiście przywodzi na myśl historię o przybyszach z gwiazd. Nim jednak do niej przejdziemy zapoznajmy się z kilkoma podstawowymi faktami. Wspomniana księga została skompilowana z różnych tekstów datowanych na wieki od IV do I Dzieli się ona na pięć części, z czego najwięcej kontrowersji budzi pierwsza i najstarsza zwana Księgą Czuwających (lub Obserwatorów) poświęcona właśnie synom Boga oraz nefilim. Na początku naszej ery Księga Henocha musiała być dość rozpowszechniona, bo znali ją niektórzy Ojcowie Kościoła ( Klemens Aleksandryjski), jednak ok. IV w. zniknęła z kanonu biblijnego i do dziś jest uznawana jedynie przez Etiopski Kościół Ortodoksyjny. Europa Zachodnia przypomniała sobie o niej pod koniec XVIII w., kiedy właśnie z Etiopii sprowadzono kilka jej egzemplarzy. Księga Henocha istniała jednak też w wersji starocerkiewnosłowiańskiej, a w 1948 r. znaleziono kilka jej fragmentów wśród słynnych zwojów znad Morza Martwego. Księga opowiada o dziejach i naukach Henocha - patriarchy (pradziadka Noego), który zgodnie z relacją Genesis został "zabrany przez Boga" w wieku 365 lat i z niebiańskiej perspektywy obserwował to, co działo się na Ziemi. W niebie odwiedził też wiele miejsc i poznał historię upadłych aniołów, którzy w wersji aramejskiej nazywani są iyrin (poj. iyr), w greckiej egrēgoroi, a słowiańskiej grigori (rdzeń terminu aramejskiego pochodzi od hebrajskiego słowa oznaczającego "czuwanie", stąd istoty te nazywa się właśnie "czuwającymi" albo "obserwatorami"). Szósty rozdział Księgi Henocha, przypominając relację Genesis o synach Boga i ich związkach z człowieczymi córkami, rozwija ten wątek. Tekst informuje, że dowódcą tych istot był niejaki Semjaza, który z grupą dwustu towarzyszy zstąpił na górę Hermon (dzisiejsza Syria). Księga wylicza nawet imiona dziesiętników anielskiego zastępu, dodając, że przybysze wkrótce zaczęli uczyć ludzkość podstaw nauk i sztuk: "Azazel nauczył ludzi jak kuć miecze i noże (…), Semjaza nauczył zaklinania i ogrodnictwa, Armaros - odczyniania uroków, Barachiel - astrologii, Kokabiel - rozpoznawania konstelacji, Ezekiel - wiedzy o chmurach, Arakiel - wiedzy o znakach ziemskich, Szamsiel nauczał o znakach na Słońcu, a Sariel o księżycowych cyklach". Jednak owoc związku aniołów z kobietami okazał się problemem. Nefilim byli groźni i nieokrzesani: "Pożarli oni cały ludzki dorobek, a kiedy ludzie nie mogli ich więcej utrzymać, ci obrócili się przeciwko nim i ich pożarli. (…) Potem olbrzymi zjadali siebie nawzajem i pili własną krew" - wspomina Księga Henocha. Kiedy Bóg rozgniewał się na grigori, skierował przeciwko nim archaniołów i zesłał potop, informując wcześniej Noego, by się ratował. Upadli aniołowie zostali ukarani (niektórzy osobiście), a ich potomstwo, za przelaną krew i nieprawość, jakiej dopuściło się na Ziemi zostało wytrzebione. Od tamtego czasu na świecie miał zapanować pokój. Zwolennicy teorii o tym, że u zarania dziejów ludzkość została odwiedzona przez obcych uznają, że Księga Henocha jest idealnym odzwierciedleniem takiego scenariusza. Choć detale zaginęły gdzieś we mgle wieków, a to i owo wyolbrzymiono, w micie mogą pobrzmiewać echa prawdziwych wydarzeń. Zecharia Sitchin (zm. 2010) - słynny pisarz podejmujący tę tematykę, mocno inspirował się historią Semjazy i spółki. Powiązawszy ją z mitami sumeryjskimi stworzył własną wersję dziejów, w której główną rolę odgrywali Anunnaki - istoty pozaziemskie, które ok. 450 tys. lat temu przybyły po raz pierwszy na Ziemię w poszukiwaniu złota, tworząc człowieka jako swego niewolnika (poprzez manipulacje genetyczne na Homo erectusie). Po tym jak 13 tys. lat temu przez Ziemię przetoczył się wielki kataklizm (potop), istoty te odbudowały populację ludzi i zaczęły ich cywilizować. Kolejna wojna między Anunnaki doprowadziła jednak do zbombardowania Ziemi i ich ucieczki na ojczystą planetę Nibiru. Agbal - czyli grigori Sumeru Choć Sitchin w swoich książkach zbyt mocno popuszcza wodze fantazji, niewykluczone, że mieszkańcy Mezopotamii posiadali własną wersję historii o grigori i nefilim. Tych pierwszych sumeryjskie źródła nazywają abgal, akadyjskie apkallu. Były to mityczne istoty - nauczyciele ludzkości i doradcy królów, które po raz pierwszy pojawiły się przed potopem. Pierwszym z nich miał być Adapa (babil. Uanna, gr. Oannes) - znany z przekazu pozostawionego przez kapłana Berossosa (IV-III w. Miał on nauczyć ludzkość "pisma, wszystkich nauk i sztuk. Pokazał jak stawiać domy i świątynie, tworzyć prawo i geometrię, sadzić nasiona i zwiększać plon. (…) Jego nauki były pełne i nie musiano ich uzupełniać" - mówi mit, dodając, że owa istota nie była człowiekiem i miała rybie cechy. Adapa miał zgrzeszyć wobec bogów pychą i odmówił przyjęcia daru życia wiecznego, co poniekąd przypomina historię biblijnego Adama (podobieństwo imion zapewne też nie jest przypadkowe). Z kolei lista abgal, którzy pojawili się po potopie zawiera wzmianki o kolejnych postaciach, które tak jak grigori rozgniewały bogów. Mieli oni również dzieci z ziemskimi kobietami. Z powodu tych zbieżności asyriolog Anne Draffkorn Kilmer sugerowała, że historia o nefilim i ich ojcach może pochodzić właśnie z Mezopotamii. Czy w micie o niebiańskich nauczycielach tkwi jakieś ziarno prawdy? Jeśli tak, kim byli oni oraz stojący nad nimi karzący bóg/bogowie? Czy Semjaza był dowódcą zbuntowanej grupy kosmicznych osadników, która złamała zasadę nieingerowania w losy nisko rozwiniętych istot? Te oraz inne dziwne i dwuznaczne odniesienia w Starym Testamencie każą zastanowić się, czy jego najstarsze fragmenty nie są czasami kroniką kontaktu z rozwiniętą inteligencją z kosmosu - tą, która wzbijając kłęby dymu i ognia na oczach Izraelitów lądowała na szczycie Synaju jako "chwała pańska". Nie dziwi też, dlaczego prekursorzy teorii o starożytnych kosmitach: Mates Agrest, Iosif Szkłowski, Paul Misraki czy wreszcie Sitchin byli wyznania mojżeszowego. Wskazówki o odwiedzinach obcych znaleźli na samym początku świętej księgi swojej religii… _______________________ Cytaty z Pisma Św. pochodzą z Biblii Tysiąclecia (Poznań 2003). jvifNAz. 380 150 460 372 285 429 383 291 384

co biblia mowi o wojnie